Bezpieczeństwo instalacji często schodzi na drugi plan, szczególnie na etapie planowania inwestycji. A to przecież armatura decyduje o tym, czy cała instalacja będzie pracować stabilnie przez lata. W praktyce wygląda to tak, że jeden drobny błąd w wyborze elementów potrafi potem odbić się na kosztach serwisowych. Dobry producent armatury daje pełen zestaw danych technicznych, ale wielu inwestorów nie wie, na co patrzeć w pierwszej kolejności. Dlatego warto się temu przyjrzeć trochę dokładniej.
Dlaczego materiały i normy stosowane przez producenta armatury mają tak duże znaczenie?
Mosiądz CW617N, którego używają producenci z wyższej półki, jest odporny na odcynkowanie, co przy ciśnieniach rzędu 10–16 bar ma ogromne znaczenie. Produkty niespełniające PN-EN 13828 czy PN-EN 12165 różnią się jakością bardziej niż mogłoby się wydawać — i to nie tyle wizualnie, co pod względem trwałości. W praktyce oznacza to, że po roku czy dwóch pojawiają się mikronieszczelności. No i dochodzi kwestia uszczelnień: PTFE wytrzymuje do ok. 180°C, podczas gdy tańsze elastomery szybciej twardnieją i tracą elastyczność.
Jeśli zależy Ci na elementach, które faktycznie przechodzą testy ciśnieniowe, warto zajrzeć do oferty, jaką przygotował producent armatury ANWOD Armatura: https://www.anwod.com.pl/.
Jak konstrukcja armatury przekłada się na realną niezawodność instalacji?
Wiele osób kupuje zawór, bo wygląda solidnie, a nie dlatego, że zna jego parametry. A to właśnie konstrukcja ma duży wpływ na to, czy instalacja będzie chodziła bezproblemowo. Przykład? Klasa ciśnieniowa PN20 jest wystarczająca w domach, ale w przemyśle często potrzeba PN30 albo więcej. Jeśli zawór pracuje na granicy swoich możliwości, zużywa się znacznie szybciej. Podobnie jest z temperaturą medium — katalogi zwykle podają 0–110°C, ale przy glikolu trzeba sprawdzić, czy granica nie spada przy wyższym ciśnieniu.
Sprawa, o której prawie nikt nie mówi, to moment obrotowy. Jeśli zawór stawia zbyt duży opór, gniazda i kulki zaczynają się wycierać. Po kilku sezonach grzewczych przepływ może być już zupełnie inny niż na początku, mimo że na zewnątrz wszystko wygląda jak nowe.
Kiedy decyzje inwestora zaczynają zwiększać ryzyko awarii instalacji?
Tak naprawdę problemy pojawiają się często tam, gdzie decyzję podejmuje się „na szybko”. Najtańszy produkt? Wygląda podobnie? To biorę. W praktyce takie podejście prowadzi do montażu elementów, które pracują poza swoim zakresem technicznym. I wtedy zaczyna się seria drobnych kłopotów: tu przeciek, tam spadek przepływu, potem okazuje się, że gwint ma inną tolerancję, bo nie był zgodny z ISO 7-1. Czasem po prostu brakuje dokumentacji — a bez kart technicznych trudno poprawnie dobrać moment dokręcania, co z kolei może prowadzić do mikropęknięć.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że takie pęknięcia często nie dają o sobie znać od razu. Instalacja wygląda na szczelną, ale po kilku cyklach grzewczych problem wraca ze zdwojoną siłą.
Czego unikać przy wyborze producenta armatury i jak wpływa to na późniejsze bezpieczeństwo instalacji?
Najgorsze, co można zrobić, to wybierać armaturę bez jakiejkolwiek weryfikacji parametrów. Jeśli producent nie podaje wyników testów szczelności ani zgodności z PN-EN, nie ma jak ocenić, czy elementy faktycznie wytrzymają zadane ciśnienie. A w konsekwencji cała instalacja działa „na wiarę”. Kolejna pułapka to materiały niskiej jakości — mosiądz o słabej odporności na odcynkowanie zużywa się szybciej, szczególnie przy stałej pracy pod ciśnieniem.
Prawda jest taka, że instalacja jest tak bezpieczna, jak jej najsłabszy element. Dlatego wybór producenta, który transparentnie podaje parametry, certyfikaty i zakres pracy produktów, to po prostu inwestycja w spokój na lata. Dzięki temu unikniesz nieszczelności i kosztownych przestojów, a cała instalacja będzie pracować stabilnie, bez zbędnych niespodzianek.
Artykuł sponsorowany